Dzień Łebski, raczej do płaczu
Sobota 26.10.2019r.
Jeśli nie zrozumiesz ,,tytułu dnia'' przed lub po przeczytaniu, to się nie przejmuj, sam do końca nie wiem co i jak, ale jeszcze się nauczę dobra?.
Dzień zaczynam co 10 minut, czyli nie mogę się doczekać meczu. Budzik na 9:40 a ja od 8:00 budzę się co 10 minut, paranoja. Dobra docholowałem do 20 po 9. Wstaję i nic, jak zwykle sprawdzam głupoty od instagrama po facebook’a, trochę to już nudne. Co dzień to samo. Wrr. Po ukończeniu zajebiście ważnych rzeczy na mediach społecznościowych wychodzę z pokoju, idę zaspokoić potrzeby, witam się z mamą i siadam do telewizora. Bożee. Oczywiście proszę mamę o zrobienie śniadania, bo jestem leserem. Jajecznica na boczku, pyszna jednak przesolona, wspaniale, ale nic nie mówię, jem. Po zjedzeniu proszę mamę o podrzucenie mnie w jedno miejsce, z tamtąd mam jechać na meczyk.
Podróż pominę nie wiele się działo, po za tym, że panikuje, ale to temat na inne dni. Jesteśmy. Rozgrzewka, odprawa i gramy. Oczywiście jak zwykle mam pecha pod bramką i pudłuje na Boga. Dziś jednak trafiłem ale sędziowie nie pomogli mi w tym i nie uznali bramki po tym jak piłka przekroczyła linię o PÓŁ METRA. Fajno. Do tego, sprawa oczywista dwie poprzeczki. fantastycznie. AHA zapomniałbym nie odgwizdany karny na mnie. Heh. Wygrywamy, ale jestem wściekły na los, niesamowite, po meczu odbiera mnie szwagier i jedziemy na zupę do mojej siostry. Po zjedzeniu podwozi mnie na pociąg i jak zwykle 40 minut z innymi ludźmi. Uwielbiam serio :3!
Po zjedzeniu trzech naleśników, chipsów i całych gum naraz, kładę się i szukam filmu, decyduję się na... Hannah Montana movie. Poryczałem się jak dziecko po natłoku emocji z całego dnia. Na dokładkę dołożyłem sobie naprawdę wzruszające filmiki. IQ300.
Teraz właśnie to piszę, przynajmniej staram się mimo, że na światło dzienne to nie trafi prawdopodobnie. A teraz kładę się spać i czekam co wydarzy się jutro w moim pięknym ŻYĆKU.
Trzymajta się
Dodaj komentarz